Byłam w Warszawie , na zjeździe kołderkowym.
Jak zawsze było bardzo sympatycznie.
Miło jest spotkać koleżanki zaangażowane w haftowanie , szycie poduszek i kołderek dla chorych dzieci.My to nazywamy "ładowaniem akumulatorów".
Spotkałam się z dziewczynami, które znam z kursu patchworku w Toruniu,oraz nowymi cioteczkami, które znałam do tej pory wirtualnie.
Tym razem uszyłam poduszkę
taką prostą, chociaż tu źle wyprasowana i jakiś krzywizny widać.Kwadracik wyhaftowała Tusia z Warszawy.
Wracam do moich koralików i potrzebnego szycia, bo takie czeka na mnie.
Dziękuję za odwiedziny,serdecznie pozdrawiam:)
Takie spotkania sa swietne..mysle ze i my tu w Wiedniu kiedys takowe zorganizujemy..mysle ze jest nas duzo tylko sie po prostu nie znamy..podusia wyszla fajnie i nie widze zadnych krzywizn.)
OdpowiedzUsuńspotkanie było świetne, a podusia wyszła Ci ślicznie :)
OdpowiedzUsuńbyłam na spotkaniu tak z marszu i jestem zachwycona talentami koleżanek oraz ich oddaniu tej sprawie , a poduszka super, pozdrawiam Danka
OdpowiedzUsuńTakie sptkania muszą być bardzo fajne. Poduszeczka śliczna. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMiło Ciebie Wandeczko zobaczyć - chociaż na zdięciu. Wspanałe są te nasze spotkania Szkoda, że mnie tam nie było.
OdpowiedzUsuńPoduszka wyszła bardzo ładnie. Wszystko masz tak starannie odszyte.
Do zobaczenia w Koninie.
Wandziu!
OdpowiedzUsuńJakie krzywizny? Śliczna podusia
Bardzo słodka podusia, a krzywizn jakoś nie dostrzegam! Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńŚliczna poduszka!
OdpowiedzUsuńŚwietna podusia i wspaniały hafcik ;)
OdpowiedzUsuń